(prawie)Pół roku śmignęło, jak jeden dzień!

Kiedy pies jest z nami stosunkowo niedługo odlicza się każdy dzień, tydzień, miesiąc. Ja właśnie uświadomiłam sobie, że jako prawieowczarkowelove, własnie obchodzimy prawiepółroku z Luną. Jako, że jest to nasz pierwszy szczeniak i pierwszy tak wymagający pies, postanowiłam zrobić małe podsumowanie.
Na samym początku wszyscy twierdzili, że Luna to pies idealny. Nie rozrabia, nie gryzie, nie szczeka, nie sika w domu, nie jest nachalna, nie wybrzydza przy jedzeniu, no normalnie wszystko co szczeniakowe było jej obce. Kosmici ją zesłali na pewno, albo jeszcze coś gorszego strach się bać tego dziwoląga z wielkimi uszami. Trwaliśmy sobie w tej bajce nawet nie tak krótko, do momentu kiedy zauważyliśmy, że Luna nie ma bocznego pazura w lewej, tylnej łapce…Noooo i się posypało!
Pierwszy dość mocny huk nami i naszymi przekonaniami o ziemię przyszedł na zajęciach z psiego posłuszeństwa, na które wydawało mi się, że zapisuję ją tylko z czystej formalności, przecież nasza Luneczka taka mądra i posłuszna i grzeczna, wszystko na pewno złapie w lot!
Szybko okazało się, że to jeden z najbardziej rozpieszczonych, rozdziadowanych i mającychnasponiżejogona pies na świecie. Po pierwszych zajęciach miałam ochotę rzucić się na łóżko i ryczeć do rana no bo przecież jak to? Na szczęście Brodaty pozbierał mnie do kupy i postanowiliśmy walczyć z całych sił o wyegzekwowanie z tego cielaka czegokolwiek. Po baaaardzo ciężkich bojach okazało się, że jednak dajemy radę. Udało nam się zacieśnić więź, opanować kilka komend, mniej więcej na 3 plus mamy wypracowaną luźną smycz, na 6 z plusem ogarnęliśmy z Luną komendę czekaj (zwłaszcza przy jedzeniu i wchodzeniu do mieszkania) i parę innych problemów, jakie pstrykały nas w ucho jeszcze na początku zajęć.
To z czym ciągle mamy problem i nad czym pracujemy to przywołanie, lęk przed muchami (tak muchami!)i głośnymi odgłosami i strach przed obcymi (szczególnie mężczyznami).
Szczerze, kiedy myślałam o adopcji psa, nawet przez myśl mi nie przeszedł szczeniak (dlaczego zatem mamy szczeniaka możecie poczytać w zakładce „nasze ogony” w opisie Luny o tu) . Kilka Lunowych problemów jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje obawy były słuszne i dorosły pies to skarb. Ale, że na szczęście obok rzucania się w czarną otchłań rozpaczy, mam tez skłonność do szukania światełka w tunelu więc wiem, że wiele problemów, jakie mogliśmy mieć, ominęło nas szerokim łukiem. Chociażby choroba lokomocyjna, czy totalna zmora osób pracujących i chcących mieć psa, jaką jest lęk separacyjny.
Mnóstwo pracy jeszcze przed nami, ale motywacyjnego kopa daje to ile pracy mamy już za sobą. Motywacyjnego kopa daje też zwykła codzienność z psem, te momenty kiedy po prostu żyjemy ze sobą i obok siebie nie zastanawiając się co jest źle, a co dobrze. Te najlepsze w świecie momenty, jak chociazby poranki. Uwielbiam kiedy na dźwięk naszego budzika Luna wskakuje na łóżko, potem na mnie, wkłada mi łapę do nosa, albo kładzie na głowie i tak czeka aż mój mózg ogarnie i zacznę codzienny, poranny rytuał głaskania i miziania po brzuchalu.
No i wycieczki. Kurde tak sobie myślę, jakimi my cholernymi leniami byliśmy jeszcze niedawno. Ale tak jakoś zawsze była wymówka, żeby się nie ruszyć z domu, a to kasa, a to wieje, a to za gorąco, a to kijwiecoidlaczegotaknaprawdę. A teraz? Przecież piesek nie może za często sikać w tym samym miejscu, bo się znudzi! Także odbywamy podróże małe (nawet takie wokół osiedla mogą być ciekawe) i duże (taka większa dopiero przed nami, bo na drugi koniec Polski) i czerpiemy z nich dużo większą satysfakcję, kiedy przed nami człapie pies.
Takie mniej więcej przemyślenia targają mną ostatnio. Ale co by się nie działo, jak bym nie kombinowała, w którą stronę bym nie szła tokiem rozumowania to i tak wychodzi mi na to, że DOBRZE PSIE, ŻE JESTEŚ! Takich prawiepółroków, (prawiepół lat? ) życzymy sobie, jak najwięcej! Zwłaszcza, że żaden pies tak śmiesznie się nie wycyndala, jak ona… 😉
Na koniec jeszcze wykaz cech indywidualnych naszego nietoperzoprawieowczarka:
A Wy? Jakie macie wspomnienia z pierwszych wspólnych miesięcy? Sielanka, czy raczej droga przez mękę? Chętnie o tym poczytamy! 🙂
Bek w twarz rządzi! Piona! 😀 Prwiepół to już poważna sprawa, nie ma totamto. E, dorosły pies też jest trochę przereklamowany, tez ma swoje odpały. Bohun również nie ma problemu z naszym wyjściem do pracy, ale np. codziennie dziwi się, że idzie rano na spacer 😀