To już 2 lata z Dziadeczkiem!

Dokładnie wczoraj minęło 2 lata od dnia, w którym wstaliśmy rano z Brodatym, popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy, bez słowa zjedliśmy śniadanie, totalnie zestresowani wsiedliśmy do samochodu i wyruszyliśmy w kierunku Boguchwały po NASZEGO PIERWSZEGO PSA. O rany jakie to było przeżycie! Ogi przywitał nas bardzo wylewnie. W sensie dosłownym. Na nasz widok obsikał bramkę swojego kojca, wyszedł, a kiedy schyliłam się żeby go pogłaskać szybciutko odwrócił się w przeciwną stronę i w swoim typowym tempie oddalił się w stronę innego kojca, żeby znów go obsikać wymownie patrząc nam w oczy. „Rewelacja” pomyśleliśmy, ale postanowiliśmy podnieść rzuconą rękawicę i zrobić wszystko, żeby nam się jakoś ułożyło.
Wiecie co? Ułożyło się. Najcudowniej, jak tylko mogło się ułożyć, bo własnie minęło nam 2 lata z najcudowniejszym i najniezwyklejszym psem, jakiego kiedykolwiek spotkaliśmy. Z tej okazji postanowiłam przybliżyć Wam kilka faktów o samym Ogim i naszym wspólnym życiu. Ot tak, żebyście mieli rozeznanie, bo zdaję sobie sprawę, że sporo na blogu o Lunie, a o Ogusiu prawie nic. Dlatego myślę, że ta rocznica to dobry moment na uchylenie rąbka tajemnicy.
Fakt pierwszy
Znamy właściciela Ogiego. No dobra może znamy to za dużo napisane. Spotkaliśmy go. Zupełnym przypadkiem, bardzo niechcący. Właściwie to on nas spotkał, kiedyś jak wracaliśmy ze sklepu. I tak macie rację, że zbieracie szczękę z podłogi. Dokładnie jest tak, jak rozumujecie. Właściciel Ogiego wie, że on jest u nas jednak nic sobie z tego nie robi. Dokładniej o całej sytuacji napisałam o tutaj KLIK. Przy okazji pozdrawiamy pana serdecznie za przeproszeniem środkowym palcem. Jeśli będzie Wam się chciało przeczytać tamten post- będziecie wiedzieli dlaczego.
Fakt drugi
Ogi ma ponad 18 lat. Tego dowiedzieliśmy się od jego „właściciela”. Jego wiek- zanim go poznaliśmy był szacowany na 10, potem 12, góra 13 lat. A tu proszę. Zaskoczka. Dziadyga został kupiony przez owego pana w roku 1997, jako słodki szczeniaczek oczywiście.
Fakt trzeci
Ogi mimo swojego wieku ma zaskakująco dobre wyniki badań. Wszystko jest w normie. O ile można przyjąć jakąkolwiek normę dla osiemnastoletniego psa po wypadku samochodowym, który ledwo przeżył.
Fakt czwarty
Nienawidzi, jak mu się dotyka przednich łapek. Po prostu nie znosi tego, jak ja słodyczy. Od początku tak było i już raczej nie zanosi się na to, żeby cokolwiek się zmieniło. U mnie ze słodyczami też nie.
Fakt piąty
Ogi mieszka z moją Mamą. Wiedzieliśmy, że jak tylko jego zaawansowany wiek da o sobie znać będziemy musieli liczyć się z tym, że domek z ogrodem mojej Mamy będzie dla niego lepszym rozwiązaniem niż nasze czwarte piętro w bloku.
Fakt szósty
Jest absolutnie przefotogeniczny! Uwielbia pozować do zdjęć. Jego szelmowski uśmiech rozkochał już niejedną i niejednego. Ale nie zawsze tak było. Do pozowania przekonał się dopiero kilka miesięcy temu.
Fakt siódmy
Jest przecholernie wybredny. Jednego dnia zajada się, czymś jak głupi, a drugiego dnia nawet tego nie powącha doprowadzając do rozpaczy moją Mamę. Jednak totalnie i wciąż na tapecie są gotowane ziemniaczki. Absolutnie numer jeden. Wie co dobre. Ja też ziemniaki uważam za byt idealny.
Fakt ósmy i chyba póki co ostatni
Jest najbardziej upartym psem świata. Totalny indywidualista. Szczerze powiedziawszy nie wiem, czy dalibyśmy sobie z nim radę, gdyby był trochę młodszy i gdyby mu się jeszcze bardziej chciało.
Tak mi się zebrało na Dziadeczkowe podsumowanie. Notka powinna być wczoraj, jednak ze względu na stan zdrowia Dziadeczka nie mieliśmy ochoty ani na świętowanie, ani właściwie na nic. Przez bardzo zaawansowany wiek Ogi wciąż ma lepsze i gorsze dni. Akurat wczoraj trafiło na ten gorszy. Jednak dzięki naszej nieocenionej pani weterynarz dziś Dziadek znów tryska zdrowiem i energią i mogliśmy wyprawić takie urodziny, jakie sobie zaplanowaliśmy. Z czapeczkami, z tortem i ogólnie mega wypas.



W urodziny zaangażowali się wszyscy. Mama Celina upiekła wątróbkowy tort, którym hrabia oczywiście wzgardził (na szczęście Lunie i Gai bardzo smakował), my poczyniliśmy niezbędne zakupy, a ukochane ciocie zadbały o oprawę graficzną. Ola przyozdobiła tort, a ciocia Agnieszka przygotowała laurkę. Czyż nie jest urocza? 😀
Mam nadzieję, że jeszcze niejedne urodziny Dziadeczka przed nami. Trzymajcie za to kciuki bardzo mocno 🙂
Piękny psi wiek, faktycznie nie wygląda na tyle ile ma! 100 lat Oguś!
To jego modelingowe sztuczki chyba sprawiają, że wygląda na zdjęciach tak młodo 😉
Ogi jest tak przecudownie przeuroczy, że przy każdej forteczce chciałabym go wyściskać i wycałować, no taka kochana mordeczka! Ciocia kocha bardzo i śle buziaki z Wrocławia! Dziadeczek nie mógł lepiej trafić 🙂 super!
Niestety Oguś podobnie, jak Bohun nie przepada za całusami i przytulaniem. Chyba mają więcej wspólnego niż się może wydawać 😀 Ale Lunka z chęcią przyjmie ciociową dawkę czułości 😉
Śliczota z Ogiego mmm! I jak to pięknie zostało ujęte „dziadeczek” <3 Tak jak pisze BohunPies, cały do wyściskania. Podziwiam Was 🙂
Tak, tak Dziadeczek to jego drugie imię, zamiennie z Dziadygą kiedy zaczyna pokazywać swoje humory 😉
Ale piękna bestia! Daliście mu drugie dzieciństwo! Absolutnie nie wygląda na swój wiek! Pozostał mu jeszcze szczenięcy urok<3 10000 lat!
Szczenięcy urok- dobrze napisane 🙂 Kiedyś na spacerze pewien mocno podchmielony pan uparcie przestrzegał mnie, że tu cytuję „jak to bydle urośnie to go nie uciagnę…” 😀 Ogi miał już wtedy 16 lat. A co do wyglądu to mam totalną słabość do mocno ofutrzonych psów, dlatego już się nie mogę doczekać na spotkanie i sesję z Riko 🙂