Stara znajoma- Nieznajowa

Według internetów Nieznajowa to (łemk. Hезнайова), nieistniejąca obecnie wieś łemkowska, położona w dolinie górnej Wisłoki i jej lewego dopływu Zawoi. To chyba jedna z najbardziej znanych nieistniejących wsi w Beskidzie Niskim. Administracyjnie teren położony jest wgm. Sękowa w powiecie gorlickim, a niegdyś (okres I Rzeczpospolitej) była częścią starostwa bieckiego w woj. krakowskim. Dolina ta po wysiedleniu mieszkańców, dzięki wypasowi przez lata stad owiec, nie została zawładnięta przez las, więc dużo tutaj terenów otwartych, łąkowych. Otoczona jest wzniesieniami Beskidu Niskiego, od płd.-wsch. Feszówka (658 m) i bezimienny szczyt o wys. 593 m, od południa Debra 599 m, od północy masyw Uherca (706 m), a od zachodu długi wał z kulminacją o wys. 663 m o nazwie Żydówka. Częściowo teren Nieznajowej wszedł w skład Magurskiego Parku Narodowego, którego zachodnia granica opiera się na rzece Wisłoce płynącej od Czarnego, a później wzdłuż biegu Zawoi. Nazwa wsi ma ponoć wywodzić się od nazwy osobowej Nieznan lub też Nieznaj, a Z. Stieber klasyfikuje ją, że ma pochodzenie polskie i ruskie. Wieś doczekała się też wspomnienia w literaturze, za sprawą J. Harasymowicza, który nawiązał do niej w wierszu pt. Nieznajowa cerkiew przewrócona, czy Barbary Tondos W obronie dzwonnicy w Nieznajowej oraz w tekstach muzycznych, za sprawą piosenki Kołysanka dla Nieznajowej, której słowa i muzykę napisał Apolinary Polek. W dolinie kręcono też sceny do filmu „Wino truskawkowe” w reżyserii Dariusza Jabłońskiego. (źródło www.beskid-niski-pogorze.pl).
Dla mnie Nieznajowa to miejsce, które darzę ogromnym sentymentem ze względu na szalone dni spędzone ze wspaniałymi ludźmi w tak zwanej Chatce w Nieznajowej. Chatka to ogólnodostępne od kwietnia do października miejsce, gdzie każdy komu do szczęścia nie jest potrzebny ani prąd, ani bieżąca ciepła woda, ani wygodne łóżko a tylko kontakt z przyrodą i schronienie nad głową będzie się czuł, jak w raju. Chatkę poznałam zaraz po skończeniu dwuletniego Studium Animatorów Kultury i to właśnie tam z całą grupą postanowiliśmy świętować i godnie zakończyć chyba dla każdego z nas dwa naprawdę fantastyczne lata naszego życia. Nie mieliśmy zasięgu, żeby zjeść coś ciepłego musieliśmy narąbać sobie drewna i napalić pod kuchnią, a myliśmy się i praliśmy w rzece płynącej zaraz pod chatką. Za to wieczorami codziennie paliliśmy ognisko, piliśmy tanie wina i gadaliśmy do rana. W zamian za fantastyczny czas musieliśmy tylko trochę poogarniać w chatce, narąbać drewna, a kolega namówił nas też, żeby wyczyścić nagrobki na znajdującym się nieopodal starym, łemkowskim cmentarzu. Bo tak to się właśnie tam odbywa. Nie płaci się za nocleg, ale trzeba też coś zrobić dla chatki. No i nie wynajmujemy chatki na wyłączność, decydując się na pobyt musimy liczyć się z tym, że akurat ktoś kogo najprawdopodobniej zobaczymy pierwszy raz w życiu też postanowił właśnie tam sobie odpocząć po łażeniu po beskidzie niskim.

Jako, że ostatnio nosi nas bardziej niż zwykle, postanowiliśmy sprawdzić, co tam się w kochanej Nieznajowej dzieje. Owszem, gdybyśmy poczekali miesiąc, czy dwa pewnie byłoby duuużo ładniej, ale po co czekać skoro mamy pod nosem i możemy tam jeździć co weekend, a pogoda którą zaserwowała nam akurat ta niedziela też miała swój urok. Ja lubię takie mroczne klimaty i naprawdę cieszę się, że zdecydowaliśmy się na ten spacer 🙂
Jak widać trasa obfituje w fantastyczne, rozległe łąki i aż prosi się o spuszczenie psa ze smyczy. Pamiętajmy jednak, że duża część wsi znajduje się na terenie Magurskiego Parku Narodowego, który owszem jest przyjazny dla turystów z psami, ale pod warunkiem, że psiaki będą na smyczy. Poza tym teren aż roi się od dzikich zwierząt, Luna praktycznie cały czas szła z nosem przy ziemi i kiedy nie patrzyliśmy wcinała jakiegoś sarniego bobka, czy jakąś większą pamiątkę po koniu. Oprócz kicającego zajączka i ćwierkających w krzakach i na drzewach ptaków nie spotkaliśmy żadnego innego dzikiego zwierzątka, ale patrząc na Lunę byliśmy pewni, że one nas widzą 😉

Oprócz jednej pary z psem nie spotkaliśmy też żadnych innych turystów. To jest chyba urok właśnie takiej pogody, chociaż nie omieszkamy sprawdzić, czy w piękną słoneczną wiosenną niedzielę będzie ich więcej.
Spacer po Nieznajowej to po prostu „iście” prościutko przed siebie, po prostej, ale bardzo podziurawionej drodze. Warto się od czasu do czasu oglądnąć za siebie, bo może minąć nas jakiś samochód. Pamiętam, że odwiedzając chatkę sami dojeżdżaliśmy do niej autem, ale to raczej ze względu na dość sporą ilość prowiantu (if you know what i mean 😉 ) niż lenistwo. Nas minęły dwa samochody przez cały dwugodzinny spacer, ale gdzie jechali i po co- nie mam pojęcia wszak chatka o tej porze roku powinna być zamknięta.
Chyba każdy kto ceni sobie spokój i bliskość natury wędrując przez Nieznajową wizualizuje sobie w myślach swój wymarzony domek na środku którejś z polanek. Nooo chciałoby się 🙂 We wsi znajdują się tylko dwa budynki- wspomniana Chatka w Nieznajowej i jeszcze jeden dom, który szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia czyj jest i jaką spełnia funkcję. W każdym razie jest piękny i niesamowicie dopełnia klimatu.
Po drodze minęliśmy jeszcze dwie kapliczki, ogromną kałużę do której Luna nie omieszkała nasikać (zawsze to robi- w sensie jak ostatni frajer sika do basenu, a my nie mamy pojęcia o co jej z tym chodzi 😉 ), mega ciekawe drzewko i symboliczne drzwi do Nieznajowej. Właśnie przed chwilą wpisałam w google, żeby coś więcej się o nich dowiedzieć. Nie dowiedziałam się niczego konkretnego oprócz tego, co sama wydedukowałam, czyli że są to symboliczne drzwi do Nieznajowej, ale na zdjęciach widzę, że byli tacy, co je otworzyli. Głupio mi, że sama na to nie wpadłam, bo byłyby ciekawe zdjęcia. No cóż. Next time.
No i właśnie jeszcze te drzwi. Na portalu goryiludzie.pl znalazłam informację, że jest to projekt Natalii Hładyk, która postawiła w Beskidzie Niskim kilka takich futryn, które mają symbolizować wejścia do miejsc, które już nie istnieją. Jak dla mnie mega sprawa i plan na kolejne wędrówki po Beskidzie Niskim i odhaczenie pozostałych.
Ot i taka wędrówka właśnie po opuszczonej wsi. Zdawać by się mogło, że nic i nuda, ale kiedy wczytamy się w historię i wyobrazimy sobie, że kilkaset lat temu aż huczało tu od gwaru sprzedawców na targach i tętniło tu życiem porównując z ciszą która ogarniała nas teraz, okazuje się że to naprawdę niesamowite doświadczenie. Zderzenie przeszłości z teraźniejszością tak niesamowicie różnymi od siebie to naprawdę fikołki dla mózgu. Ciężko uwierzyć, że kiedyś działo się tu naprawdę sporo kiedy podczas spaceru cisza aż dudni w uszach.
Nieznajowa to niemal wizytówka i miejsce obowiązkowe do odwiedzenia dla każdego, kto choć trochę chce poznać Beskid Niski. No właśnie Beskid Niski sercu bliski, czyli przepiękna kraina, a jakże niedoceniona przez turystów. I może to w sumie bardzo dobrze. Niech sobie ona jeszcze pozostanie dziewicza i nieodkryta i tylko dla koneserów. Bo chyba ze względu na „niski” w nazwie jest często ignorowana i omijana przez turystów przez „dużeTe”, a Ci którzy potrafią szukać znajdą tu niesamowite tereny, których urok oczaruje do końca życia i będzie kazał wrócić jeszcze nie raz. Jesteśmy ogromnymi szczęściarzami, że Beskid Niski mamy pod noskiem (godzinkę drogi od Krosna- g o d z i n k ę <3 ) i w tym roku mamy w planach złazić go wzdłuż i wszerz wszędzie tam, gdzie tylko będziemy z Lunką mile widziani 🙂
Już nie mogę doczekać się lata, kiedy przejście przez rzekę nie będzie stanowiło problemu i będziemy śmiało mogli zwiedzić dalszą część szlaku i przy okazji zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z Lunką pod chatką. Jak widać na zdjęciach pies to to szczęśliwe stworzenie, które żyje chwilą i kompletnie nie rozmyśla nad tym, że szkoda, że ten śnieg tu leży, tylko po prostu czerpie z niego radość 😉
Jeśli spodobał Wam się ten skrawek Beskidu Niskiego zaglądnijcie do nas od czasu do czasu. Na pewno będziemy wracać na beskidzkie szlaki regularnie i zdamy Wam relację gdzie najlepiej się spaceruje odwiedzając południową część Polski 🙂
Oh! Tereny mojego dzieciństwa! Ileż ja tu wakacji spędziłam na obozach konnych! A zupełnie zapomniałam o tym miejscu, że można przecież tam z psem pojechać. O.o A kultura Łemków jest wspaniała, pamiętam jak wielkie wrażenie wywarł na mnie festiwal ich folkowej muzyki to się chyba Łemkowska Watra nazywało. Normalnie wspomnienia ożyły… aż się wzruszyłam.
Bardzo się cieszę, że udało mi się wzbudzić tak miłe wspomnienia 🙂
Widziałem kilka zdjęć na insta i strasznie mi się podobają – mają klimat. W ogóle miejsce piękne – nie to co nasz okoliczny park 😀
Dziękuję 🙂 Mimo wszystko pogoda na zdjęcia tego dnia była super. Gdyby świeciło słońce o tej porze o której spacerowaliśmy zdjęcia były by zupełnie nieciekawe ze względu na niekorzystne światło, a tak kłębiaste chmury zrobiły myślę naprawdę ciekawą robotę 🙂
Ever wonder what life is really like as a dental hygienist? Read on to find The median pay rate for dental hygienists in Utah is $65,866 per year. This is lower
Dog pregnancy termination