Najlepsze momenty 2016

Pamiętam, że w grudniu 2015 towarzyszyła mi straszna chandra. Podsumowanie, które wtedy napisałam było właśnie niejakim sposobem na jej rozładowanie. Podsumowałam wtedy każdy miesiąc i z każdego wydusiłam coś fajnego. W tym roku aż tak szczegółowo nie będzie, bo i chandry nie ma. Nie było na nią ani czasu, ani właściwie też żadnego powodu na szczęście. Patrząc wstecz na rok 2016 mogę znów śmiało stwierdzić, że był naprawdę fajny, choć już na samym początku dał nam solidnego kopa w dupę zabierając nam Ogiego. Mimo, że to ciągle boli, a o Ogim nie przestaliśmy myśleć trzeba było wziąć byka za rogi i zacząć znów żyć. Pełnią życia i tak, żeby było co wspominać. I chyba się udało. Zobaczcie, co sprawiło nam największą radochę w 2016.
WSTAWANIE O ŚWICIE
Nie mogę powiedzieć, że w 2016 zęby na tym zjedliśmy, bo wyszło nam to zaledwie trzy razy, ale biorąc pod uwagę naszą miłość do spania to i tak spory sukces. Nie jest tak, że wylegujemy się do 12, ale 7 to jest maksimum jakie mogę z siebie i z Szymona wykrzesać kiedy mamy wolne. A jak wiadomo, żeby w lecie zdążyć na wschód 7 to już dawno po ptakach i pozamiatane. Nie ma co sobie liczyć i wypominać, trzy razy to i tak sporo, bo o ile się nie mylę w 2015 w ogóle nie mieliśmy takich ambicji. Dobra nasza, jak na początek zatem. Co ma w sobie tak wczesne wstawanie? Wielu ludzi powiedziałoby stanowcze NIC biorąc pod uwagę całą fantastyczność spania, ale ja się nie mogę z nimi zgodzić. Choć spanie owszem- jest zajebiste, to wschody słońca są jeszcze bardziej zajebiste. Ten spokój, ta cisza, obserwowanie wszystkiego jak budzi się do życia… magia, którą spokojnie mogę od czasu do czasu zamienić za ciepłe wyro.
KAŻDY UDANY SPACER
Dla wielu z Was na pewno praktycznie każdy spacer jest udany i nie ma go co za bardzo celebrować- był to był- jutro będzie następny, ale dla nas czyli właścicieli psa strachliwego, jakim jest Lunka każdy spacer to wyzwanie i stres. Pisałam o tym więcej w ostatnim wpisie. Dlatego każdy spacer, na który wychodziliśmy uśmiechnięci i tacy sami wracaliśmy był ogromnym sukcesem. I tych spacerów mogę śmiało powiedzieć w tym roku naprawdę mnóstwo i kopią tyłek tym nieudanym. Uwielbiam ten moment kiedy wracamy z takiego właśnie spaceru i siadamy na kanapie z poczuciem, że zmęczyliśmy naszego psa totalnie bezstresowo.
NASZ ŚLUB
No jakby nie było, ten moment pamięta się do końca życia zwłaszcza kiedy jest się takim sentymentalnym cieniasem, jak ja. Żeby ułatwić zapamiętanie tej daty Szymonowi ustaliłam termin na 17 września, czyli rocznicę ataku Armii Czerwonej na Polskę. Ja z historii niestety jestem noga, a Szymon całkiem nieźle sobie z niej radzi więc kiedy oznajmiłam mu naszą datę ślubu a on od razu wyrecytował, co się wtedy wydarzyło w historii naszego kraju miałam po prostu nadzieję, że w głowie utkwi mu dodatkowo taki drobiazg, jak swój ślub. Dzięki temu nie będę mu musiała co roku przypominać, że chcę prezent tylko ten prezent będzie na mnie czekał. Nawet jeśli będzie to prezent bardziej z okazji rocznicy tego ataku niż naszego całkiem sporego święta 😉 Lunka na czas przygotowań i samej imprezy została oddelegowana na wczasy do najlepszej cioci, co też było dla nas nowością, bo nigdy wcześniej u nikogo oprócz mamy Celiny jej nie zostawialiśmy. Nigdzie oprócz swojego prywatnego konta na facebooku zdjęciami się nie chwaliłam, to podrzucę Wam kilka fotek, a co! 🙂
autorką zdjęć jest niezastąpiona Justyna Lorenc
SESJA Z PSIAKAMI Z KROŚNIEŃSKIEGO PRZYTULISKA
Przyznaję się bez bicia, że odkąd mamy Lunę strasznie zaniedbałam bezdomne psiaki. Wcześniej przynajmniej kilka razy w miesiącu jeździłam do podrzeszowskiego Schroniska w Boguchwale skąd pochodzą i Luna i Ogi, żeby porobić zdjęcia do ogłoszeń lub po prostu wyprowadzić psiaki na spacer. Teraz każdy weekend podporządkowujemy Lunie i nadrabianiu własnych spraw, przez co wolontariat odszedł na dalszy plan. Dlatego tak mnie ucieszyła listopadowa sesja, którą wykonałam dla psiaków z krośnieńskiego przytuliska, zwłaszcza, że dwaj moi modele już grzeją ogony w nowych domach. Na 2017 mam mocne postanowienie poprawy, żeby znów zacząć się trochę bardziej udzielać.
PROJEKT PREZENT
To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, które zaowocowało w coś totalnie bezcennego. Wiarę w człowieka. To jest niesamowite, że tyle osób chciało pomóc psiakowi, którego nigdy nie widziało na oczy, czytając tylko to, co my o nim napisaliśmy. Te absolutnie bezinteresowne gesty i całe dobro, którego doświadczyliśmy podczas trwania projektu naprawdę dało nam niesamowitego energetycznego kopa. Kilka krótkich rozmów na żywo i wirtualnie z ludźmi, którzy tak po prostu chcieli się podzielić z tym bezdomnym psem tym, co mają i co mogą zaoferować było po prostu bezcenne. Może to właśnie dzięki temu grudniowej chandry w tym roku nie było? 🙂 Jeśli przegapiliście akcję to można o niej przeczytać TU i TU.
WEEKEND Z MAMĄ
Ach o tym weekendzie wpis dopiero się przygotowuje także będzie bez szczegółów póki co, ale to właśnie w tym roku uświadomiłam sobie, że nigdy nie zabrałam Mamy na żaden kilkudniowy wyjazd poza domem. Zrobiło mi się cholernie głupio i wykorzystując pierwszy lepszy dłuższy weekend naprawiłam błąd. I mogę śmiało powiedzieć, że mimo to, że nie wszystko udało się po naszej myśli to był to jeden z najfajniejszych weekendów 2016 roku. Ale o tym na razie cicho sza, bo dopiero będzie pisane. W styczniu już na pewno 😉
URLOP NAD MORZEM
Stare porzekadło mówi, żeby przynajmniej raz w roku iść w miejsce, które się kocha. Praktykujemy to już od trzech lat i jeszcze nam się nie znudziło, więc to musi być prawdziwa miłość do polskiego morza. Nic nie ładuje mi baterii lepiej niż szum morskich fal na pustej plaży, mimo, że muszę je totalnie rozładować całodzienną jazdą na drugi koniec Polski. Ale czego się nie robi właśnie po to, żeby choć na kilka dni być właśnie tam, gdzie odpoczywa się najlepiej? Dlatego polskie morze to nasz coroczny punkt do odhaczenia. W 2017 chciałabym zobaczyć je zimą. Mam nadzieję, że zgodnie z marzeniem zostanie odfajkowany i wpisany w najlepsze momenty 2017 🙂
I to by było na tyle jeśli chodzi o najlepsze momenty 2016. Niektórzy mogą powiedzieć, że to niewiele i w zasadzie to przecież samo życie. I owszem mają rację. Ale to niesamowicie fajne uczucie kończyć rok z przeświadczeniem, że miało się po prostu naprawdę fajny czas. Mimo totalnie nowych i stresujących doświadczeń mogliśmy po prostu żyć sobie fajnie i tak, jak naprawdę lubimy. Kurczę, ja chyba kolejny rok z rzędu mogę po prostu napisać, że jestem najzwyczajniej w świecie szczęśliwym człowiekiem, który ma wszystko czego do szczęścia potrzebuje. Czy można chcieć więcej zamykając kolejny rok? Chyba nie 🙂
Kochani to był ostatni post na tym blogu. Od nowego roku zmieniamy nieco nazwę (ale tak tylko trochę 😉 ) i szatę graficzną. Pracujemy nad tym już od dłuższego czasu i mam nadzieję, że już na początku nowego roku uda nam się pokazać Wam nowe i odświeżone Prawieowczarkowe. Wierzę, że Wam się to wszystko, co kombinujemy spodoba i z nami zostaniecie. Bo jeśli nie, to będę miała już gotowy pierwszy punkt do wpisu „porażki 2017”, a bardzo bym nie chciała takowego tworzyć 😉 W ogóle okazuje się, że nowy rok będzie dla nas ciągiem dalszym zmian i nowych wyzwań, ale o tym na pewno Wam opowiemy kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas.
Czego Wam życzę na Nowy Rok? Chyba tylko, jak najwięcej tych WASZYCH MOMENTÓW. Bo każdego cieszy, co innego, każdy marzy o czym innym i inaczej wartościuje życie. Dlatego super by było gdyby każdy z Was patrząc wstecz pomyślał sobie, że dał z siebie wszystko, był dla siebie dobry i zadbał o to, żeby nikomu nic złego nie zrobić. Bo chyba o to w tym wszystkim chodzi. Żeby nam było fajnie i każdemu wokól nas. I wtedy wszystko idealnie się układa.
Najlepszego kochani! 🙂
Aaaa zapomniałabym. Mamy przecież nowego członka rodziny, który też totalnie zrobił nam końcówkę 2016. Mimo, że to zwykła kupa pluszu to rozbraja mnie każdego dnia. Poznajcie Blahaja- pluszowego rekina z ikei, który od niedawna robi totalną karierę w internetach i w naszym domu też. Tak, jak niektórzy nigdy nie zrozumieją historii pewnego swetra z gruszką, tak pewnie wielu nie zrozumie fenomenu tego rekina. My zrozumieliśmy i mamy codziennie niemały ubaw 😉
Tak trzymać!!!
Znowu przeczytane jednym tchem, najlepszego dla całej rodzinki i dużo postów na nowym blogu – czekamy 🙂 🙂
Dziękujemy!!! I dla Was wszystkiego dobrego! Całusy w mokry Bryziulkowy nochal <3
Wooo nowa odsłona! . U nas podsumowanie będzie po nowym roku. Mieliście super rok, życzę Wam z całego serca by 2017 był jeszcze lepszy!
A Blahaj jest The Best! Tylko nie mogę Donnerowi pokazać, bo będzie chciał takiego samego i Stich pójdzie w odstawkę. 😉
Czekam z niecierpliwością na Wasze podsumowanie, bo to i dla Was był chyba dość przełomowy rok 🙂 I nie wiem, czy życzyć Wam kolejnego jeszcze bardziej przełomowego, czy raczej spokojniejszego. Musicie sobie wybrać 😉 Koniecznie chcę zobaczyć Sticha! 😀
Hehehe Rekin wymiata 🙂 Super rok, oby więcej takich wspaniałych lat 🙂 Chyba też sobie zrobię takie podsumowanie momentów 🙂 Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepsiejszego w 2017 roku 🙂
Ilona koniecznie zrób sobie taki podsumowanie! Ja praktykuję od dwóch lat i naprawdę fajnie to wpływa na samopoczucie. Wiadomo, że nie jest kolorowo przez 365 dni w roku, ale jak sobie zestawię fajne i gorsze chwile to wychodzi mi na to, że naprawdę nie ma na co narzekać 🙂 Ściskamy i też życzymy super roku! Rekin też pozdrawia 😀
ja też uwielbiam zwykłe udane spacery i wkurzałabym się, gdybym musiała wyjeżdżać zagranicę albo daleko od domu, żeby mieć przyjemność
I oby tych udanych spacerów było w 2017 jak najwięcej 🙂 Pozdrawiamy Was ciepło 🙂
Super podsumowanie! 🙂 Oby następny rok był co najmniej równie udany 🙂
I Wasz również! Albo jeszcze lepszy!
p.s. powoli zastanawiamy się nad wycieczką do Krakowa końcem stycznia lub początkiem lutego, mam nadzieję, że wspólny spacer aktualny 🙂
Oczywiście!! Ale super 😀 Już nie możemy się doczekać 🙂
Świetny wpis, którym znowu mnie zainspirowałaś i tym razem już na pewno będzie u mnie kilka słów o kończacym się roku bo był to rok warty zapamiętania. Niestety rozpoczał się równie smutno co u Ciebie i nadal zbieramy się po śmierci Iśki a dwa teriery nam w tym pomagaja. Oby ten nowy rok obfitował tylko w te najlepsze momenty i pozostawił tylko miłe wspomnienia. Życzę Wam kolejnego fantastycznego podsumowania i Do Siego!!!
Ach widzę, że już jest i lecę czytać do porannej herbatki 🙂 Macie fanpge? Bo przyznam się szczerze, że w natłoku innych informacji często zapominam o Waszym kąciku w internecie, mimo że codziennie rozpływam się nad Waszymi zdjęciami na instagramie. Takie przypominajki na polubionym koncie na fejsie skutecznie by mi o tym przypominały 🙂
Co do Iśki- bardzo mi przykro… Taka strata, czy tego chcemy, czy nie, czy z tym walczymy, czy odpuszczamy na pewno niestety wpływa na cały rok. Ale tak, jak piszesz nic nie sprawia tyle radości i nie pociesza tak skutecznie, jak 4, albo, jak w Twoim przypadku osiem łap i dwa ogony. Mam nadzieję, że w nowym roku przyniosą Ci jak najwięcej radości i jak najmniej zmartwień <3
Mega wspomnienia! Ach te Wasze zdjęcia.. uwielbiam <3
Niecierpliwie czekam na nową odsłonę 🙂
Buziaki :*
Dziękuję Paula :* Widziałam Wasz filmik. Rewelacja. Widzę, że obsługę linki macie opanowaną do perfekcji 😀