Piesosfera, czyli pierwsze spotkanie psich blogerów!

W przedświąteczny weekend zrobiliśmy sobie wielką wyprawę do Warszawy. Z kilku powodów. Pierwszy, bo lubimy Warszawę. Nie wiem w sumie za co, ale lubimy. Drugi, bo miałam urodziny i koniecznie chciałam zrobić coś fajnego (czyt. pojechać gdzieś) i wreszcie trzeci, czyli Piesosfera. Pod tą tajemniczą nazwą kryje się nic innego, jak warsztaty z blogowania skierowane dla psich blogerów. Zorganizowali je Iwona z Psie Wędrówki oraz Aleksandra i Michał, czyli makulscy.com. Była to pierwsza- testowa, jak ją nazywają organizatorzy edycja. Jak na pierwszą i testową wszystko wyszło niesamowicie sprawnie i mega, mega ciekawie.

Szczerze powiedziawszy miałam spore wątpliwości, czy ja coś w ogóle na tych warsztatach ogarnę. Nie jestem na sto procent pewna, ale mój blog miał chyba najkrótszy staż ze wszystkich zebranych i czułam się trochę niepewnie. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo wiedza przekazywana była w mega przystępny i chwilami do rozpuku humorystyczny sposób, mogliśmy zadawać milion pytań, mimo że Aleksandra co chwilę chrząkała, ze czas goni, ale i tak można było pytać, a praktycznie każda część spotkania zwieńczona była fajną dyskusją, z której też mogliśmy wiele się dowiedzieć. Z tego miejsca ogromne, ale to ogromne brawa, dla organizatorów za ogarnięcie tematów, za rozwianie wielu wątpliwości, za zaproszenie super gości i zapewnienie cudownej miejscówki. Jeśli kiedyś w Warszawie najdzie Was na kawę koniecznie wstąpcie do Labour Cafe. Totalnie proludzka i propsia miejscówa. Fantastycznie ugościli nie tylko nas, ale i psiaki.
Kolejnym super punktem Piesosfery było dla mnie poznanie autorów blogów, które cenię i czytam na co dzień, a także bohaterów tych blogów, czyli właśnie psy. Biały Jack, Bohun Pies, Co pies na to?, Podróże z psem, Psie wędrówki, Heban the Hovaward, Przez świat z labradorem, Lajka, Pieskie sprawy, Pozytywny pies, Zapsieni w sieci, Lab runner– super było Was poznać, pogadać, a jeśli z niektórymi tylko wymieniłam uśmiechy to i tak było super. Mam nadzieję, że uda się pogadać przy następnej okazji.
Zobaczcie tylko ile nas było!

Gwiazdą warsztatów okazał się oczywiście Bohun. Nigdy nie ukrywałam, że to mój wizualny ideał psa (oczywiście zaraz po Ogusiu) i już tydzień przed spotkaniem tupałam nóżkami i cichutko marzyłam o wspólnym zdjęciu. Podobno w dzień urodzin solenizantowi się nie odmawia, więc król Bohun uszanował okoliczność i pozwolił sobie cyknąć fotę. Prawda, ze ładnie nam razem?

Po warsztatach udaliśmy się wszyscy na integracyjne piwko, które było świetną okazją do bliższego poznania się i rozwinięcia innych tematów niż blogowanie.
Kiedy dowiedziałam się o Piesosferze od razu wpadł mi do głowy pomysł na jakiś wspólny spacer. W końcu psom też się coś należało od życia, bo na warsztatach nieźle się wynudziły. Pomysł spotkał się z ogólnym uznaniem, więc w niedzielę- dzień po wartsztatach, wypoczęci lub mniej stawiliśmy się w tam taraarammmm….nikt się na pewno nie spodziewaaaa… Łomnej! No tak, co ja innego mogłam wymyślić. No nic nie poradzę, że pokochałam tę plażę miłością największą i nie potrafię sobie jej odpuścić będąc w Warszawie. Na szczęście ludzie i psy zaproszeni na spacer podzielili moje zdanie, więc mogłam odetchnąć z ulgą. Zatem zapraszam na fotorelację ze spaceru o nazwie:
Do trzech razy, bo my byliśmy tam po raz trzeci, ale większość naszych towarzyszy po raz pierwszy. Ale z wesołych, pospacerowych buziek wyczytuję, że raczej nie ostatni. Mega zazdro, że większość z Was ma tam tak blisko!
Nie powiem- nie było łatwo wstać na ten spacer, bo urodzinowa noc zawsze jest jednak tą z tych dłuższych, ale widząc radość machających ogonów momentalnie znikała z głowy wizja wygodnego łóżka. Początki psich relacji, nie były łatwe, bo większość z nich widziała się po raz pierwszy, ale już po chwili poustawiały sobie to wszystko między sobą i zaczęły po prostu cieszyć się chwilą. To swoją drogą jest cecha psów, za którą zawsze będę je podziwiać i której będę im zazdrościć. Cieszą się chwilą tu i teraz, a jak coś jest nie tak, to dadzą sobie po pyskach, ogarną hierarchię i jest w porządku. Niekomplikowanie. Słowo klucz- dla psów codzienność, dla człowieka tak często słowo niepojęte.
Zobaczcie tylko, to szaleństwo:
Udało mi się też zrobić 3 zdjęcia, które bardzo, ale to bardzo polubiłam. Jak wiadomo, jeśli uda mi się zrobić zdjęcie, z którego jestem zadowolona, to pełnia szczęścia murowana. Tak więc:
Luśka. No zobaczcie tylko, jak wyszła. „Loreal, ponieważ jesteś tego warta”. Tego patyka w sensie 😀
Bohun. Lord of the river.
Iwona i Fado. Iwona ustawiała aparat do zrobienia nam wspólnego zdjęcia, a Fado sprawdzał, czy dobrze stoimy.
Podsumowując- miałam najlepsze urodziny, jakie tylko mogłam sobie wymarzyć. Dawka wiedzy plus absolutny relaks, czyli duet idealny. Coś dla serca i coś dla mózgu. Jeśli zaciekawiła Was nasza Piesosfera, to zapraszamy na fanpage na facebooku —-> KLIK. Dostaliśmy informację, że warsztaty zostaną powtórzone, więc jeśli piszecie psiego bloga serdecznie zapraszamy. Skoro pierwsza edycja była tak udana, nie chce nawet myśleć, co będzie się działo na następnych 🙂
Iwona, Aleksandra, Michał- jeszcze raz wielkie brawa!
Oho! Gdzieś mi uciekła wieść o Twoich urodzinach. Trochę spóźnione: Sto lat!!! Żałuję, że nie byłam z Wami, ale Donner miał możliwość skorzystać z darmowych badań, więc siłą rzeczy wybrałam psa 🙂 Ale następnym razem będę – mam nadzieję.
Dzięki Amelia 🙂 Następnym razem koniecznie musicie być, całą trójką 🙂
Następnym razem będziemy i nie odpuścimy, w końcu wiesz dobrze jak uwielbiam Twoje zdjęcia i po ciuchu liczę, że pokątnie gdzieś cykniesz mojemu Burkowi focię i będę mogła się chwalić, ze mam takie piękne zdjęcie od Was 😀
Amelia! <3 🙂
Świetne spotkanie 🙂 Zazdrościmy!
Nie ma co zazdrościć, tylko koniecznie przyjechać na następne, bo zapowiada się jeszcze ciekawiej 🙂 Mam nadzieję, że do zobaczenia! 🙂
Warsztaty z psiego blogowania – jak to brzmi 😉 Szkoda, że Wa-wa tak daleko.
Czasem warto przejechać się nawet bardzo daleko, żeby dowiedzieć się czegoś nowego i spędzić super czas 🙂
Dzięki, że byliście!!!! 🙂
P.s. Lu zobaczyła fotę i mówi, że znowu zapuszcza… 😉
Dzięki, że zrobiliście 😛
Lu musiało być bardzo ciężko po zobaczeniu tego zdjęcia… 🙁 Mam nadzieję, że dostała na pocieszenie kawałek pizzy, albo jakiegoś suszonego śmierdziela 😀
Jedną relację, u Pauliny od Małego Białego, już przeczytałam ale i Twoją pochłonęłam z równą ciekawością 🙂
Fajnie, że spotkanie Wam się udało! No i wszystkiego najlepszego!! <3
Dzięki! Mam nadzieję, że za rok się widzimy 🙂